poniedziałek, 14 stycznia 2013

....



Wybaczcie, że zniknęłam. jestem Wam winna wyjaśnienia.
a1d69166001da27b4da9442d.jpegTak dawno mnie nie było...
Przepraszam, że nawet nie napisałam.
Po prostu... Nie mogłam tak dalej.
Mam straszne problemy z włosami - kiedyś miałam strasznie grube i długie:) kochałam je, a teraz została mi może połowa.
To nie znaczy, że zrezygnowałam z marzeń.
Chcę odżywiać się zdrowo.
Bez garści wypadających włosów.
Do tej pory idzie mi nie najgorzej (twierdzę, że zawsze może być lepiej)
Do tej pory jem ok 1500kcal czasem więcej i nie przytyłam.
Ocknęłam się dzięki blogom takim jak http://littlebrainchild.blogspot.com/
Wam też chcę podziękować za to, że byłyście gdy nikt  inny mnie nie rozumiał.
Życzę Wam spełnienia marzeń. Nawet tych najskrytszych!
Może jeszcze kiedyś wpadnę^^






Nie poddawaj się<3
 

czwartek, 18 października 2012

...

Długo mnie nie było. Wiem i przepraszam. Postaram się nadrobić wszystkie zaległości.
Miałam zajrzeć przed wczoraj, ale pisałam rozprawkę (na kółko polonistyczne!!!), o której przypomniałam sobie w ostatniej chwili. Wczoraj też rozprawka (tym razem na polski). Trudno mi było rozwinąć argumenty, które wymyśliliśmy jeszcze na lekcji. Napisałam tylko na brudno. Miała być taka sobie - kartka z zeszytu i trochę, ale mój ogromny margines i olbrzymie litery (jak nigdy na ogół piszę malutkie) doprowadziły do tego, że miałam najdłuższą rozprawkę w klasie. Kartka z bloku i linijka;D
Strasznie dużo sprawdzianów, ale to nic nowego. Ucieszyłam się, że nie poszłam do szkoły (tak to było dawno - tydzień temu). Okazało się, że oprócz zapowiadanej kartkówki z geografii (do której dołożyła materiał przerabiany rok temu) mieliśmy karną kartkówkę z fizyki (straszna - najlepsza ocena to 3) i pytał z matematyki. Ja odpowiadałam w poniedziałek i dostałam 5 zamiast 1.
Potrzebuję Waszej rady - moja koleżanka ma urodziny. Właściwie za tydzień, ale przysłała i smsa, że zrobi jutro!!! Nic jej jeszcze nie kupiłam i nie mam pojęcia co kupić...
Dodatkowe informacje: planowałam kupić aniołka figurkę (ma kolekcję, ale 13 i nie chce więcej)
 nie maluje się (do szkoły nie można - nasz ukochany matematyk) zresztą i tak wygląda jakby miała puder a nie ma(zazdrość się wkrada troszeczkę). Sprawa ma się tak samo z lakierami do paznokci.
myślałam o perfumach, ale nie wiem czy zapach jej się spodoba...
Pomóżcie proszę!!!

Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze.
Urodziny są w pizzerii więc 3majcie kciuki żebym nic nie zeżarła.
Chudnijcie;**

piątek, 12 października 2012

Słodkie lenistwo:)

Dziś mama pozwoliła mi nie iść do szkoły. Możecie w to uwierzyć? Ja jeszcze nie. Nie chodzi o to, że źle się uczę czy coś, ale nie cierpię szkoły. Ranne wstawanie nie jest dla mnie i zakuwanie do późna również.
Dlaczego mogłam nie iść? Bo mamy kartkówkę z geografii. Nie lubię map dziwnych obliczeń i wszystkiego co się z geografią wiąże. Kto mi powie po co mam wiedzieć jakie są rodzaje kamieni w którym okresie powstały i umieć zaznaczać na mapach miejsca ich wydobycia??? W każdym razie na końcu klasy w takim jednym słynnym rogu chłopaki pokładali się ze śmiechu i nasza przewodnicząca. Bosko. Ale oczywiście szanowna Pani od geografii nie umie zapanować nad klasą, bo na innych lekcjach jest o wiele ciszej. Idealnie nigdy nie było (chyba, że wliczamy niezapowiedziane kartkówki). Powiedziała, że na następnej lekcji kartkówka (chociaż wydurniało się 5 czy 6 osób z 25) zamiast tych co gadają zapytać przy tablicy. Jednak kazała nam wszystko na kartkówce znaleźć w domu w encyklopedii/internecie. Więc praca domowa z geografii to jakieś 5 stron (wszystko na kartkówkę) i znać rozmieszczenie na mapie. To nie byłoby jeszcze takie dziwne, ale ogłosiła ją wszystkim klasom. Jest wychowawczynią "c" i tylko im nie zrobiła.Trochę się wnerwiłam i powiedziałam, że nie idę do szkoły. Kartkówki nie będę musiała pisać drugi raz, a malutkie wakacje każdemu dobrze zrobią. Zrobię dziś wreszcie porządek w domu, bo być może jutro jadę do Radomia na zakupy.

Co do bilansu:
Ś. bigos z młodej kapusty (odrobina mięsa z kurczaka) 140
o. owsianka 197

k. jabłko/kiwi

wtorek, 9 października 2012

Ogarniam się

Dziękuję Wam, że mnie wspieracie nawet w najgorszych momentach. Mam jutro recytację wybranego wiersza patriotycznego (wybrałam ''O Boże'' K. Iłłakowiczównej). Nie chciałam przeciążać organizmu za bardzo takim skokiem. Dziś na śniadanie kromka chleba i cieniutko posmarowana śmietankowym serkiem topionym. Na obiad troszkę schabu pieczonego i 5 mini krakersów Artur. Na kolację przy mamie zjem Fantasię (kupiła). Chudnijcie;**

poniedziałek, 8 października 2012

Głupia

 Głupia nic nie warta świnia. Oto skrót dzisiejszego dnia. Wracam ze szkoły zamierzałam zjeść dziś jakieś 550kcal. Wszystko miałam zaplanowane. I co? Pewnie już znacie odpowiedź. Zawaliłam. Idiotka. Gruba idiotka. Pomyślałam o tym jak beznadziejnie poszedł mi sprawdzian z matmy, kłótnia z siostrą, jutrzejszy sprawdzian z niemieckiego i totalna deprecha. Sistra złapała mnie na tym, że nie zjadłam kanapki do szkoły. Musiałam zjeść a jak już zaczęłam to skończyć nie mogłam. Dzisiejszy cholerny bilans to 1600kcal. Mogłybyście mnie objechać? Porządnie. Żeby trafiło do mnie raz na zawsze. Żebym się wzięła w garść. Wybaczcie za ten chaos. Przepraszam.




sobota, 6 października 2012

...

Przedwczoraj 700kcal. Wczoraj jakiś 1000 (już miałam nic nie jeść a tu nagle mama robi naleśniki!!! Każe jeść więc jem najpierw jeden a potem drugi. Suche. Krzywo patrzy - dodaję minimalną ilość sera. I co? Mówi, że nic nie zjadłam!!!!!!!! What the f*ck?!). Dziś na śniadanie jogobella niestety nie light... 147kcal. Potem małe jabłko35kcal i plasterek szynki20kcal. Na obiad ogórkowa (udało się przekonać mamę żeby nie robiła pomidorowej z makaronem) Jestem grubą świnią to fakt, ale żeby jeszcze chcieć ją tuczyć? Mam nadzieję, że nie będzie na kolację odgrzewanych naleśników z tłustym serem na maśle. Dlatego wolę szkołę - nie są w stanie mnie kontrolować.

Historyjka z dzisiejszego dnia z tatusiem w roli głównej:
Już od dawna był jakiś spór o miedzę w lesie, więc jest jakiś spór z sąsiadem. Wcześniej wspomniany sąsiad przychodzi (i niezbyt łagodnie mówi mu o co chodzi) zaczynają się krzyki, szarpanina i awantura. Nawet ze "szczotką po łbie'' w roli głównej (cytat taty). Kiedyś już było coś takiego z chrzestną taty ale byłam mała i schowałam się pod łóżko.
W ogromnym skrócie to co mnie dziś zdołowało. Dlaczego nie mogę mieć normalnego ojca?
Odwiedzę Was później, bo za długo siedzę przed komputerem. Podobno.

Mały edit.
Dla motywacji cytaty, które usłyszałam na swój temat:
"jesteś za gruba"- nawet nie pamiętam kto to powiedział
"przytyjesz od tego" -K.K.(koleżanka)
"aby żresz i żresz" -K.S. (koleżanka)
"ten strój będzie na ciebie za ciasny, a ze mnie będzie spadał" - K.S. (koleżanka
"wyglądasz jak...nie będę kończyć." - kochana mama

wtorek, 2 października 2012

...


Jakoś przetrwałam wizytę gości, ale bez jakichśtam rewelacji. Wczoraj pochłonęłam coś koło 700kcal (pizza na klasowy Dzień Chłopaka), ale dziś się zrehabilituję. Moje śniadanie to trochę kanapki(45). A po południu zjadłam jogurt (175). A za kawałek plaster wędliny drobiowej (20). Jak mama będzie się upierała żebym coś zjadła to wezmę nektarynkę, ale oby nie było to konieczne. Na w-fie biegaliśmy dużo więc spaliłam trochę. Miałam kurs pierwszej pomocy na WOSie. Jestem w szoku, bo z rozprawki nasza arcy wymagająca nauczycielka postawiła mi 5-!!! Muszę się streszczać, bo jutro kartkówka z chemii:/ Chudnijcie Kochane;**